Wczoraj miałam swój prywatny dzień czekolady!
W latach osiemdziesiątych, gdy byłam dzieckiem, trudno było o prawdziwą czekoladę. Dostępny powszechnie wyrób czekoladopodobny to nie było to. Kiedy zatem trafiała mi się czekolada, wydzielałam sobie 1 czy 2 kostki, w nieskończoność przedłużałam jej zjadanie, pozwalając, żeby rozpuszczała się między palcami i z nabożeństwem zlizywałam ją z palców. Dziś powiedziałabym, że jadłam ją z uważnością.
Uważne jedzenie to jedna z podstawowych praktyk uważności. Przeglądając artykuł „Mindfulness – moda czy wyraz świadomej troski o dobrostan” p. Mateusza Banaszkiewicza znalazłam opis „Medytacji z kostką czekolady” a w niej między innymi takie instrukcje:
- „Wyobraź sobie, że pierwszy raz w życiu widzisz czekoladę.”
- „Oglądaj ją [kostkę] centymetr po centymetrze.”
- „Chwyć kostkę czekolady pacami. Zaakceptuj, że szybko zacznie się rozpuszczać.”
- „Zbliż kostkę do ust […]. Delikatnie połóż ją na języku.”
- „Zauważ pojawiającą się ochotę, aby połknąć czekoladę.”
To było to!
Jak podaje Pan Banaszkiewicz badania opublikowane w 2012 roku wykazały, że regularna praktyka uważnego jedzenia sprzyja większej satysfakcji z posiłku osiąganej przy konsumpcji małych porcji. Ponad to praktyka rozwija skupianie uwagi, pozwala dostrzec aktywność umysłu związaną z oczekiwaniem na jedzenie, która uruchamia reakcje zachodzące w ciele. Ponad wszystko uczy ona zwracania uwagi na małe przyjemności i ich doceniania.
A jak wiemy z innych badań, dostrzeganie dobrych rzeczy w życiu sprawia, że czujemy się bardziej szczęśliwi. A o to przecież chodzi!