Grawitacja – moja siła ciążenia

Ciężkość a może lekkość? Uziemienie czy uwolnienie? Osiadanie czy ugruntowanie? Jak Tobie kojarzy się grawitacja?

Tworzymy narzędzia, pojazdy, wymyślamy sposoby, aby przezwyciężyć grawitację. Korzystamy z niej  jeżdżąc na nartach, skacząc na bungee, hamując z piskiem opon. Irytujemy się, gdy coś leci z nam rąk. Jednak nie ma się co kłócić z grawitacją. Ona jest tutaj po coś. W jej towarzystwie wyewoluowaliśmy jako istoty ludzkie. Z nią przychodzi nam żyć. Wyobrażam sobie czasem, że bez niej pospadalibyśmy z Ziemi.

Zastanówmy się, co się dzieje, gdy chcemy skoczyć do góry. Trzeba włożyć sporo wysiłku, wykonać odpowiedni ruch i wyskoczyć. To, że spadniemy jest oczywiste. Wyobraź sobie sam ruch do wyskoku – trzeba się w nim sprężyć, napiąć całe ciało. Włożyć energię i wykonać. Gdy mamy zadanie do wykonania, robimy tak samo. Napinamy się. Gdy mamy dużo zadań, napinamy się cały czas. Nie chodzi tylko o zadania fizyczne. Nawet przy tych umysłowych wchodzimy w jakiś rodzaj spięcia. A do niego dochodzi jeszcze napięcie wynikające ze stresu, że coś jest trudne, że nas przerasta. Mamy więc go coraz więcej. To wszystko może nam się nie podobać, co sprawę jeszcze pogarsza. Potrzeba nam więc wyrozumiałości dla naszej ludzkiej natury zrozumienia, że tak właśnie mamy, że tak to działa.

„Pozwól grawitacji działać.” Swego czasu to ta instrukcja sprawiła, że coś zaczęło do mnie trafiać. Trochę oburzenia na początek: “Jak to? Przecież siła ciężkości działa i to cały czas i na co mam jej pozwalać.” To było w praktyce skanowanie ciała. Pierwsze moje doświadczenia w leżeniu i skupianiu uwagi na wrażeniach w ciele. I ciało leżące w bezruchu, ułożone tak, aby mogło opadać, osuwać się, poddawać się powszechnemu prawu ciążenia, bez oporu, bez napinania się. Pozwalanie okazało się kluczowe.

Grawitacja uświadamia, jak działa niechęć. Gdy przeciwstawiamy się grawitacji, powstaje w nas napięcie, wkładamy siłę, żeby ją „przeskoczyć”, spinamy ciało. Gdy przeciwstawiamy się temu, co przeżywamy, też tworzymy napięcie. Stawiamy opór życiu.

Gdyby więc nauczyć się poddawać grawitacji, to może łatwiej byłoby poddawać się temu, co nieuchronnie w życiu się pojawia. Jakby to było, rozluźnić się, poczuć ulgę i z uśmiechem kroczyć dalej? Uśmiecham się tutaj, bo mnie już to cieszy, coś się otwiera, chcę iść dalej 🙂

Sprawdź, jakie by to było dla Ciebie. Oto przepis na krótki test.

Gdziekolwiek jesteś, daj sobie chwilę czasu. Może leżysz, siedzisz przy biurku, w parku albo w samochodzie, może stoisz – skieruj uwagę do ciała. Zanurz się w nim z ciekawością i serdecznością, daj sobie czuła uwagę. Przez chwilę sprawdzaj, co odczuwasz – zauważaj miejsca, które są napięte, które są rozluźnione. Może się okazać, że nie zauważasz nic szczególnego – to też tylko zauważ. Uświadom sobie, że oddychasz a potem ciało jako całość, ciało oddychające. Pobądź z tym przez chwilę. Następnie wyraź pragnienie, aby poddać się grawitacji. Wczuj się w to i sprawdzaj, co się wydarza. Poddaj się sile ciężkości i zanurz się w bieżącej chwili. Pozwól, żeby ciało poczuło działanie tej niewidzialnej siły. Porzuć potrzebę trzymania się, zaufaj, że ziemia nieustająco Cię wspiera. Sprawdzaj, co odczuwasz. Może poczujesz ulgę, może rodzaj rozluźnienia. Może nadal odczuwasz napięcie, jakiś rodzaj oporu – tak też może być, to jest w porządku. Przyjmij to z wyrozumiałością, życzliwością na ludzkiej natury.  „Nawet ptak, nim wzleci w niebo, musi się poddać grawitacji” pisze Rainer Maria Rilke. Pozostań w zaufaniu, że można żyć w zgodzie z grawitacją.

W praktyce uważności pozwalając grawitacji działać, znajdujemy w niej potężnego sprzymierzeńca. Medytacja uważności zaprasza do bycia z tym, co jest, porzucenia potrzeby dążenia, osiągania. To podejście wymaga praktyki. Gdy siadamy do medytacji z zamiarem podjęcia współpracy z umysłem, uczenia się go, oswajania jego zwyczajów (medytacja, to nie jest „nic nie robienie”) to porzucenie chęci osiągania bardzo pomaga. Potrzeba, aby było jakoś, a to rodzi napięcie. Może nie takie, jak przy skoku wzwyż. Wiem jednak, że nawet wdech generuje napięcie – bo potrzeba wysiłku, aby wciągnąć powietrze do płuc. Wydech je zmniejsza i daje przestrzeń na rozluźnienie, puszczenie niewidzialnej poręczy i poddanie grawitacji. Za tym idzie rozluźnienie, lekkość z czasem, uwolnienie się.

Pomaga w tym wszystkim zaufanie do ziemi. Bywa, że chcemy się podeprzeć, podtrzymać, oprzeć. Gdy się położę na ziemi, gdy stoję albo gdy usiądę i ułożę wygodnie ciało, okaże się, że nie potrzebuję podparcia, bo daje mi je grawitacja – ziemia zawsze mnie wspiera. Znajdując swój środek ciężkości, swoje centrum, pozwalając działać sile ciężkości, mogę się poddać, dając mięśniom rozluźnienie. Wraz z zaufaniem, że mam nieustanne wsparcie ziemi, dostaję coś bezcennego – pewność, że nie mogę upaść, odczucie ulgi i bycie z lekkością.

Najważniejsze jest jednak to, że grawitacja jest zawsze pod ręką, teraz też, tam, gdzie jesteś. W każdej chwili możesz znaleźć lekkość w sile ciężkości.